Magiczny pocisk - polski pomysł na stwardnienie rozsiane

Opracowane przez zespól polskich naukowców plastry, nasączone lekiem na stwardnienie rozsiane, mogą okazać się strzałem w dziesiątkę. Metoda już zainteresowała medyczny świat, a amerykańskie pismo "Annals of Neurology" określa terapię mianem "magicznego pocisku". Dotychczasowe badania jednoznacznie wskazują, że rozwój choroby można znacznie zahamować już po roku. Dzięki plastrom, opracowywanym przez polskich naukowców, komfort życia prawie 3 milionowej populacji ludzkiej ze zdiagnozowaną chorobą, może się znacząco poprawić. Plastry z lekiem należy zmieniać raz w miesiącu, dzięki czemu pacjenci będą mogli zapomnieć o codziennych i uciążliwych zastrzykach.

Jak działa lek?

Łódzcy naukowcy opracowali nowy sposób podawania leku. Antygeny, znajdujące się na powierzchni plastra, stopniowo uwalniane są do układu. Lek zaprojektowano tak, że po wniknięciu do organizmu wykazuje powinowactwo do limfocytów, które u chorego na SM atakują mielinę (osłonę włókien nerwowych w mózgu). Lek działa specyficznie, dlatego też wszystkie pozostałe komórki układu immunologicznego pozostają nietknięte.

W nowej terapii pacjent otrzymuje antygen przez skórę, który stopniowo przenika do określonych komórek układu immunologicznego, tzw. komórek Largenhansa. Z kolei te, uzbrojone w antygen, wędrują do węzłów chłonnych, gdzie wchodząc w kontakt z agresywnymi limfocytami wywołującymi SM, „uczą je” tolerancji wobec mieliny. Pierwotnie autoagresywne limfocyty, po dotarciu do mózgu, nie są już tak niebezpieczne dla zdrowia.

Według prof. Mariana Szczepanika, analityka medycznego z Uniwersytetu Jagiellońskiego, dzięki zastosowaniu nowych plastrów znacząco złagodzono przebieg choroby u zwierząt. Terapia sprawdza się także na pierwszych pacjentach, u których zastosowano plastry z antygenem. Jak do tej pory nie odnotowano objawów ubocznych. Nowatorski pomysł zainteresował już firmy farmaceutyczne.

Źródło: TVN24